
XIX edycja rajdu MUTT "Wiosna"
NIEUŻYWANE "ORGANY" ZANIKAJĄ – przekonaliśmy się o tym na rajdzie Stowarzyszenie Miłośników Jazdy Terenowej MUTT GLIWICE.
Po odgruzowaniu Białasa po długim niejeżdżeniu i skoszeniu trawy na pace ruszyliśmy na XIX Mutt Gliwice wiosna.
Z opowieści wiedzieliśmy, że lekko nie będzie – nie sądziliśmy jednak, że będzie aż tak wyczerpująco..:)
Trzydniowa orka dała popalić nam i białasowi.
Trzy dni brodzenia w bagnie, torfie i wodzie.
Piasku, górek i trawersów też nie brakowało.
Snu prawie w ogóle.
Nikt nie kłamał – teren ciężki i wymagający.
Organizatorzy postarali się żebyśmy wyjeździli się do bólu. LUBIMY TO ;)
Nocne jeżdżenie skończyło się dla nas, na początku drugiej próby, awarią wyciągarki – nasz wychwalony dzień wcześniej "grzechotnik" zbuntował się i odmówił współpracy o 1 w nocy, w torfie po klamki i w deszczu.. Półtoragodzinny postój między taśmami, rozkręcenie przekaźnika co do śrubki i lutowanie w ognisku nie pomogło.
Wróciliśmy na bazę rozkręcić silnik – trochę z niewiedzy i braku doświadczenia w wyciągarkowych silnikach, awaria okazała się pierdołą – zawiesiły się szczotki bo winda dawno nie była używana...
Serwis do 6 rano się opłacił – o 11 w sobotę ruszyliśmy na dniówkę: jazda po trasie po taśmach była bajkowa. Pieczątki tylko dla zaznaczenia obecności na trasie, bez akrobacji, dociągania się windą, doktoratem z linologi etc.
Dzień, jako jedna z trzech załóg, zakończyliśmy z kompletem pieczątek. Na lawetę Vitara wjechała o własnym siłach więc sukces podwójny ;)
Sobotnia noc to serwis do 3 rano: wymiana pompy wody, napinacza rozrządu, przednich osłon przegubów oraz śniadaniowa wymiana wszystkich kloców, które w 40km zdarły się do metalu .. ;)
Niedzielna jazda z przygodami typu strzelająca na trawersie lina w przedniej wyciągarce czy urwany króciec w chłodnicy oleju na pace, które nie przeszkodziły nam dojechać do mety i w rezultacie osiągnąć 2 miejsce w naszej klasie i co ważniejsze 3 w generalce.
Dla naszej Vitarki, która stanęła w szranki z niezłymi zmotami (w naszej klasie zaskoczyła nas trochę obecność aut tupu: zmota z rur z mechanikiem :) to nie lada wyczyn - szacun, że tyle wytrzymała :)
Cały rajd mega pozytywnie nas zaskoczył, jeśli chodzi o poziom trudności, przygotowanie tras oraz organizację.
To co przede wszystkim nam się podobało i wyróżnia Mutt-a od innych rajdów to jazda na azymut, po koordynatach (trzeba było się "zmóżdżyć" i dobrze ogarniać mapy, żeby nie błądzić po poligonie, którego się nie zna, zwłaszcza w nocy), pieczątki tylko dla zaznaczenia obecności na trasie i JAZDA NON STOP bez ciągania się kilometrami w nieprzejezdnym nawet dla gratów bagnie.
Jedyne czego żałujemy to ominięcie tylu poprzednich edycji (chociaż 19 lat temu to jeszcze mamy nam skarpetki prały ;)
Za rok meldujemy się obowiązkowo z jeszcze większą ilością części zapasowych i może jakimś mechanikiem na bazie, co by więcej pospać ;)
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy Organizatorów i Zawodników :)
Zdjęcia Łukasza i Ewy z FEIL fotografia Ewa i Łukasz, jak zawsze super oraz kilka naszych z telefonu - głównie z napraw ;)
PS. Więcej zdjęć i informacji o rajdzie tutaj.